
Zwalniam
Dojechałem na parking, wysiadłem z samochodu, ruszyłem przed siebie i nagle… STOP! Zadzwoniło w moim ciele! „Gdzie się tak spieszysz?!! – Idę na basen popływać, zrelaksować się – I dlatego tak pędzę? Odpoczywać też będę w biegu?”
Życie wokół mnie, szczególnie widzę to w miastach, toczy się bardzo szybkim tempem. Ludzie idą szybkim krokiem, z zawieszonym wzrokiem, czasem przypominają zaprogramowane maszyny. Spieszą się, bo mają do zrobienia, to, to i jeszcze tamto i chyba myślą, że gdy przyspieszą kroku to zrobią więcej. Tę tendencję widzę również u siebie – zauważyłem, że początki tego wydają się być właściwe i pozytywne: angażować się bardziej, robić więcej dobrych rzeczy. A każde działanie wymaga czasu – tym więcej, im chcemy osiągną wyższą jakość. W którymś momencie doba się kończy – i co dalej? Zrozumiałem to któregoś razu w bibliotece – widząc setki książek uświadomiłem sobie, że nie przeczytam ich wszystkich – w moim zasięgu jest ich jedynie mała część. Tak samo sprawa się ma z innymi dziedzinami w życiu – zacząłem wybierać, mimo chęci wchodzenia w dużo więcej. Zaakceptowałem to, zwolniłem się z obowiązku zgadzania się na wszystko… Tylko jak w praktyce to zrobić? Od czego zacząć?
Proponuję proste ćwiczenie, które można zrobić gdziekolwiek: gdy się przemieszczasz, robiąc krok, z wdechem pomału podnieś nogę, a z wydechem postaw ją na ziemi. Zrób to najwolniej jak potrafisz. Następnie druga noga. Obserwuj swoje odczucia i to co się dzieje wokół Ciebie. Przejdź tak kilka – kilkanaście, kilkadziesiąt kroków. Za chwilę zrób to trochę szybciej, potem jeszcze szybciej, jeszcze aż prawie będziesz biegł. Zauważ co się zmienia w poszczególnych tempach chodzenia. Nie chodzi o to, żeby w codziennym życiu poruszać się jak skradająca się różowa pantera. Dobrze jest znaleźć swój komfortowy sposób poruszania się. Do tego niezbędna jest uważność i umiejętność odczuwania wrażeń płynących z własnego ciała.
Na swoim przykładzie zauważyłem, że im wolniej idę, tym bardziej jestem obecny w bieżącej chwili. Czuję to co dzieje się we mnie i wokół. Zauważam więcej szczegółów. Mięśnie są bardziej rozluźnione, a umysł spokojniejszy. Myślę, że bierze się to stąd, że wewnętrzna „pamięć operacyjna” jest obciążona mniejszą ilością procesów potrzebnych do obsługiwania szybkiego ruchu. Kolejna korzyść to wyprostowana sylwetka – podczas szybkiego ruchu, stawiając duże kroki automatycznie pochylamy się bardziej do przodu wyrównując środek ciężkości ciała. Robiąc mniejsze kroki nie ma takiej konieczności – zwróć również uwagę, czy stawiając stopy na podłożu układają się one prosto – równolegle do kierunku ruchu. Przy szybkim chodzeniu mogą skręcać się na boki. Spróbuj więc chodzić jak modelka – po wyobrażonej linii prostej, lecz niedużymi krokami. I obserwuj co się zmienia w Twoim ciele, jak się układa sylwetka, które mięśnie pracują.
Nie przejmuj się jak o tym zapomnisz, gdy znowu będziesz się spieszyć i gonić. Wierzę, że przypomnisz sobie o tym co teraz czytasz i zrobisz choć kilka uważnych kroków. Jeżeli naprawdę będziesz chciał coś zmienić, to przypominać Ci się będzie coraz częściej i częściej, aż wyrobisz sobie nowy nawyk poruszania się. Wiem to ze swojego doświadczenia. Traktuj siebie z szacunkiem, zgódź na błędy i zaniechania. Pozwól sobie na eksperymenty. Nie będziesz wtedy za bardzo przejmować się jak to wygląda i co myślą o tym inni ludzie – i tak nie zależy to od Ciebie. Lao Tse w „Księdze drogi i cnoty” pisze: Zbytni pośpiech w życiu jedynie szkodzi, lecz zatrzymanie się całkowite również do niczego nie prowadzi. Znajdujmy więc własną równowagę, złoty środek, harmonię.